"Śmierć pięknych saren", Ota Pavel

 Mam taki zwyczaj, że jak kogoś poznaję pytam, co czyta. Może nie w myśl zasady: „powiedz mi co czytasz, a powiem Ci kim jesteś”, bo co ja mogę wiedzieć o człowieku… Mimo wszystko zadaję to pytanie i po każdej nowej znajomości powiększam własną kolekcję, często w zupełnie nieznane mi literackie pozycje. Z ostatniego wyjazdu, który był doskonałą okazją do poznawania nowych osób, oprócz magnesów na lodówkę, nie przywiozłam nic więcej poza najdłuższą, jak do tej pory listą „lektur obowiązkowych”. Wśród nich znalazł się zbiór opowiadań Oty Pavela „Śmierć pięknych saren”. Autor, co pewnie powinnam przyznać ze wstydem, zupełnie mi nieznany. Gdzie, kiedy i jak mi to umknęło, nie wiem… Ale nie wiem, czy szkoda, bo książka doskonała i w jesienne wieczory, które powinny być nazwane ciemnymi nocami, choć oko wykol, czyta się ją właśnie teraz doskonale. Jest w tych opowieściach jakaś nostalgia. I coś bardzo, bardzo bliskiego kulturowo. Inny kraj, a wszystko jakieś takie znane. Bliskie. Nie trzeba się domyślać smaków, zapachów, kolorów… Wszystko jakieś takie, jakby wydarzyło się tuż za rogiem.  I choć za mną dopiero kilka opowiadań, uwielbiam je bezgranicznie. I autora, za jego poczucie humoru z lekkością przechodzące w ciepłą ironię, jasność przekazywanych myśli, choć są wrażliwe i poetyckie oraz ukazywanie prozy życia, jako absolutną magię… Mam wrażenie, że to może być idealna lektura dla osób, które zaczytują się w różnych życiowych poradnikach typu mindfulness, bo dla autora życie to właśnie tu i teraz. „Śmierć pięknych saren”- ciekawa, inspirująca, nostalgiczna. A jako absolutny bonus, doskonałe tłumaczenie! Przepiękna polszczyzna w pełnej krasie - można ją pożerać na śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację! Bardzo polecam. I boję się tylko, że dla młodego pokolenia będzie już przestarzała, więc mam nadzieję, że tym wpisem zdążę choć jednego czytelnika zachęcić nim zginie ta książka w odmętach współczesności…

--Anna Wójtowicz-Wnuk--

Komentarze

Popularne posty